Amerykańskie Biuro Reklamy Interaktywnej (IAB) przygotowało raport wspólnie z firmą konsultingową Pricewaterhouse Coopers, w którym oszacowano, iż marketing w wyszukiwarkach internetowych rozwija się najszybciej. W Stanach Zjednoczonych w 2008 roku firmy wydały ponad 10, 5 mld dolarów, i jest to suma o blisko 20 proc. więcej niż rok wcześniej. A w Polsce – rynek marketingu w wyszukiwarkach internetowych w roku 2008 warty był około 190 milionów, szacuje się, że w roku 2009 wzrośnie o kolejne 50%. Zatem – pytam – gdzie ten kryzys, skoro w reklamie internetowej go nie ma…?!
Ponoć jest, ponoć go nie ma. Ktoś go widział, nie widział go nikt. Być może na chwilę był, ale posłuchu w narodzie nie znalazł, i odszedł w nieznane. Być może będzie – za miesiąc bądź dwa – może na kilka godzin, może na jesień całą. Pozostańmy czujni. Ale jak przyjdzie nocą, gdy smacznie spać będziemy – czy kiedyś jeszcze uda się nam oko zmrużyć?! A jak podczas niedzielnego obiadu nagle się pojawi – czy kiedyś kura* smakować nam jeszcze będzie?!
A jak nigdy nie przyjdzie? Przyszłość nasza marna. Nie będzie o czym dysput narzekających prowadzić, nie będą miały czym nas media straszyć. Przez jego byt bądź niebyt czas dla nas nadszedł marny. Nie znamy dnia ni godziny; czekać mamy czy szukać schronienia – nic nie jest wiadome.
* Niektórzy w „potworze z opolskiego”, co kurom żyć nie daje, dostrzegają wyraźną forpocztę kryzysu. Oto nocą do wsi opolskich zakrada się zwierz nieznany, przegryza kurom szyje, królikom tętnice przeżyna. I oto kryzysu widoczna oznaka; dla człowieka ważniejsza przecież kura w podwórku niż Down Jones w Niu Jorku.