Korzystanie z analitycznych i marketingowych plików cookies wymaga Państwa zgody, którą można wyrazić, klikając „Zaakceptuj”. Jeżeli nie chcą Państwo wyrazić zgody na korzystanie przez nas i naszych partnerów z określonych kategorii plików cookies, należy wybrać opcję „Zarządzaj Cookies” i zadecydować o swoich preferencjach. Wyrażoną zgodę można wycofać w każdym momencie poprzez zmianę preferencji plików cookies. Szczegółowe informacje dotyczące przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności.
Poniżej możesz zarządzać preferencjami dotyczącymi korzystania przez nas i naszych partnerów z plików cookie.
Więcej szczegółów: Google Analytics
Mają zmieniać prawo dotyczące Internetu, mogą zagrozić naszej sieciowej wolności – w takim tonie niektórzy komentatorzy oceniają przegłosowany 5 maja przez Parlament Europejski tzw. „Pakiet telekomunikacyjny”. Wprowadzone w ten sposób przepisy regulują techniczne aspekty infrastruktury telekomunikacyjnej oraz zaostrzają politykę antypiracką. Elementem tej ostatniej ma być zmiana w sposobie dostawy Internetu przez providerów.
Może to wyglądać tak, że dostawca będzie sprzedawał Internet w pakietach dostępnych serwisów (analogicznie, jak to jest np. w przypadku kablówki). Strony zgłoszone jako pirackie, nielegalnie powielające czy udostępniające treści zastrzeżone prawem autorskim będą z dostępnych pakietów wyłączone, a więc – skazane na internetowy niebyt. Przynajmniej tak to widzą i tego obawiają się internauci monitorujący rozwój europejskiego ustawodawstwa w kwestii Sieci. Że małe sklepy internetowe będą usuwane z takich pakietów, że poradzą sobie tylko najwięksi, że konkurencja będzie stosowała brutalne metody w celu wyrugowania danej strony z listy dostępnych do przeglądania witryn itp.
Przyglądając się takim demonizującym sprawę opiniom, warto zauważyć, że wnioski wyciągane są cokolwiek pochopnie. Jak zabezpieczanie filtrowanie stron z piracką treścią ma zaszkodzić np. małej księgarni internetowej czy dostawcy używanych części do, dajmy na to, traktorów?
Gdyby Internet służył jedynie do zabawy, biurokracja nie rozszerzyłaby swoich macek na tę dziedzinę. Skoro jednak handlujemy w Sieci, istnieją sieciowi złodzieje, a artyści tracą miliony na muzyce czy tekstach powielanych przez piratów – prawo tak czy inaczej będzie Internetu dotyczyć.
Absolutna wolność odbiłaby się rykoszetem. Jeśli nikt nie ma prawa wtrącać się do tego, jakie pliki ściągam, to czemu miałoby nam pomagać w przypadku internetowych naciągaczy, oszustów, pedofilii?
Pytanie retoryczne. Tak czy inaczej – zobaczymy, na ile „pakiet” da się odczuć podczas codziennego korzystania z Sieci. Osobiście nie wyobrażam sobie, by rzeczywiście dostawca Internetu miał mi w załączniku do umowy dostarczyć listę stron, na które mam prawo wejść.
Na dobry start
proponujemy Ci bezpłatnie: