Korzystanie z analitycznych i marketingowych plików cookies wymaga Państwa zgody, którą można wyrazić, klikając „Zaakceptuj”. Jeżeli nie chcą Państwo wyrazić zgody na korzystanie przez nas i naszych partnerów z określonych kategorii plików cookies, należy wybrać opcję „Zarządzaj Cookies” i zadecydować o swoich preferencjach. Wyrażoną zgodę można wycofać w każdym momencie poprzez zmianę preferencji plików cookies. Szczegółowe informacje dotyczące przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności.
Poniżej możesz zarządzać preferencjami dotyczącymi korzystania przez nas i naszych partnerów z plików cookie.
Więcej szczegółów: Google Analytics
Lipiec był bardzo gorącym okresem w rosyjskim Internecie. Wszystko za sprawą kontrowersyjnej ustawy nr 89417-6 mającej na celu, wg. obrońców – ochronę dzieci przed szkodliwymi treściami, a wg. krytyków – wprowadzenie cenzury do Internetu. Wzmożone protesty najpoważniejszych organizacji (takich jak rosyjski oddział Wikipedii, Google, LiveJournal czy choćby Yandex) oraz duże zaangażowanie samych internautów pozwoliły na wykreślenie z projektu ustawy zapisów dających możliwość cenzury Internetu w Rosji. Formami protestu było na przykład zawieszenie działalności w dniu 10 lipca przez rosyjską Wikipedię, lub – w przypadku wyszukiwarki Yandex – przekreślenie słowa „всё” („wszystko”) w ich sloganie „найдётся всё” (czyli „wszystko się znajdzie”).
Źródło: KemInfo.ru
Zapisy, przez które „runet” zawrzał, to przede wszystkim słowa „szkodliwa informacja” (aż samo nasuwa się nasze rodzime skojarzenie: „lub czasopisma”), jak również brak możliwości odwołania się od decyzji urzędnika nakazującego usunąć daną treść lub stronę internetową. Wg większości niezależnych obserwatorów zapis „szkodliwa informacja” dawał nieograniczone możliwości usuwania, blokowania i cenzurowania rosyjskich stron internetowych. Brak doprecyzowania tego określenia pozwoliłby w przyszłości na oznaczanie wszystkich niewygodnych treści jako „szkodliwe informacje” i cenzurowanie ich w ramach prawa. Duże wątpliwości wzbudził również brak możliwości odwołania się od decyzji anonimowego urzędnika. Właściciele stron internetowych oznaczonych jako szkodliwe nie mieliby możliwości udowodnienia, że podjęta decyzja jest błędną.
W obecnej formie ustawa „O ochronie dzieci przed treściami szkodliwymi dla ich zdrowia i rozwoju” zakłada tworzenie „czarnych list” stron internetowych, na których znajdują się właśnie takie „szkodliwe informacje”. W obecnej, ostatecznej wersji ustawy, przyjętej 18 lipca przez Dumę, są to informacje dotyczącą wytwarzania i zażywania narkotyków, instrukcje popełnienia samobójstwa oraz dziecięca pornografia. Kiedy taka treść zostaje wykryta na serwisie internetowym, do właścicieli wysyłane jest wezwanie do usunięcia jej w przeciągu 24 godzin. Jeśli to nie poskutkuje, firma świadcząca usługi hostingowe ma obowiązek taką informacje usunąć. Gdy i tak się nie stanie, adres IP serwisu dołączany jest do ogólnodostępnego rejestru, który ma za zadanie ostrzegać i jednocześnie niszczyć reputację szkodliwych witryn – jak przekonuje Jelena Mizulina, deputowana partii Sprawiedliwa Rosja i szefowa Komitetu ds. rodziny, kobiet i dzieci. Na chwilę obecną właściciele stron na których pojawią się szkodliwe informacje nie będą pociągani do odpowiedzialności karnej, gdyż… przepisy w Rosji jeszcze nie są odpowiednio dostosowane.
Jak się okazuje, protesty zarówno ludzi prywatnych jak i dużych firm działających w Internecie mają wpływ na rządzących. Pokazuje to, iż Rosja to kraj liczący się z opinią społeczeństwa w ważkiej kwestii wolności Internetu. Nie bez znaczenia były też zapewne apele największych rosyjskich portali internetowych do zmiany zapisów lub porzucenia ustawy nr 89417-6. Na chwilę obecną cenzuraInternetu w Rosji nie powinna mieć miejsca, przynajmniej… wg przepisów.
Źródła:
Na dobry start
proponujemy Ci bezpłatnie: