Korzystanie z analitycznych i marketingowych plików cookies wymaga Państwa zgody, którą można wyrazić, klikając „Zaakceptuj”. Jeżeli nie chcą Państwo wyrazić zgody na korzystanie przez nas i naszych partnerów z określonych kategorii plików cookies, należy wybrać opcję „Zarządzaj Cookies” i zadecydować o swoich preferencjach. Wyrażoną zgodę można wycofać w każdym momencie poprzez zmianę preferencji plików cookies. Szczegółowe informacje dotyczące przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności.
Poniżej możesz zarządzać preferencjami dotyczącymi korzystania przez nas i naszych partnerów z plików cookie.
Więcej szczegółów: Google Analytics
Wstępne wyniki Diagnozy Społecznej 2009, przeprowadzonej przez dra Dominika Batorskiego z UW, pokazują, że zmieniają się kryteria – a podziały zostają.
Mieliśmy niegdyś Polskę A i Polskę B, obszary różnicowane ze względu na historyczne uwarunkowania i skalę rozwoju gospodarczego, administracyjnego, edukacyjnego itp. Dziś mamy do czynienia z silną determinacją przez czynnik technologiczny. Coraz częściej to poziom infrastruktury informatycznej, intensywności korzystania z Sieci i biegłości w traktowaniu Internetu jako narzędzia w pracy, nauce, rozrywce, rozwoju i zaspokajaniu codziennych potrzeb jest kryterium oceny stopnia rozwoju danego regionu. Rozbieżności zachodzą jednakże nie w wymiarze przestrzennym, a mentalnym i uwarunkowanym wykształceniem oraz rodzajem zamieszkiwanej miejscowości. Wyniki badań wskazują, że połowa Polaków świetnie czuje się na płaszczyźnie online, a druga połowa nie jest mocno zaznajomiona z Siecią – nie ma takiej potrzeby albo możliwości.
Dużym, ale prawdziwym uproszczeniem, jest stwierdzenie, że internauci to głownie osoby młodszych przedziałów wiekowych, z wyższym wykształceniem, lepszą pozycją zawodową i pochodzące z większych miast. Uogólnienia idą w Diagnozie Społecznej 2009 dalej: internauci są bardziej zaangażowani społecznie, mają więcej przyjaciół, są bardziej otwarci, aktywniej zabierają głos w kwestiach publicznych, aktywniej uczestniczą w kulturze, częściej uprawiają sporty, mniej wgapiają się w telewizor i są mniej religijne. Kolejnym ogólnym wnioskiem jest teza, że internauci są osobami bardziej zadowolonymi z życia niż nie-internauci (co może w prosty sposób wynikać z większych możliwości i lepszych perpektyw jakie daje: wykształcenie, duże miasto i dobra posada).
Zdroworozsądkowo nie da się polemizować z tymi wnioskami, i nasuwającym się komentarzem: lepiej być internautą (podobnie, jak lepiej być młodym, pięknym i bogatym…). Z pewnością badania te obrazują moment powstawania pewnego błędnego koła. Polacy mający ułatwiony start (wykształcenie, większe miasto i więcej potencjalnych miejsc pracy, cała masa wzorców i pewna naturalność korzystania z nowinek technologicznych) wiedzą, co ułatwi i dalszą ścieżkę rozwoju zawodowego i osobistego, mają łatwy dostęp do wiedzy, inspiracji, z absolutną łatwością komunikują się praktycznie z całym światem. Natomiast osoby ze względów ekonomicznych, socjalnych czy demograficznych odcięte od szerokodostępnej infrastruktury i edukacji w zakresie korzystania z tego medium nie dostają do rąk narzędzi ułatwiających funkcjonowanie w nowoczesnym w świecie – można wręcz mówić o cyfrowej dyskryinacji i cyfrowym wykluczeniu.
Taka diagnoza społeczna. A jaka społeczna recepta? Grupa cyfrowo zaawansowanych marzy może czasem o ucieczce od kabelków i bajtów na urlop w leśną głuszę – grupa „cyfrowo wykluczonych” nie ma wyboru, czy się w kabelkach zapątać, czy od nich odsapnąć. Wiadomo, że chodzi o pieniądze, by to zmienić. Wiadomo też, że o tym, jaki użytek zrobi się z narzędzia (czy w Sieci będziemy tylko ściągać pirackie pliki albo obsmarowywać anonimowo celebrytów na portalach plotkarskich), decyduje pewien stopień kultury i edukacji.
W kontekście zaangażowania społecznego internautów warto jeszcze nawiązać do niedawnej medialnej dysputy nad (bez)sensem cenzurowania niecenzuralnych czy politycznie niepoprawnych wypowiedzi w różnych przestrzeniach Internetu. Gadanie w Sieci, nawet to bezmyślne, to tak czy owak włączenie swojej opinii w obieg poglądów, wystąpienie na cyfrowej agorze i przejaw zaangażowania szarych komórek w coś więcej poza czubkiem swojego nosa. Mocną i dojrzalszą formą tego zaangażowania jest dziennikarstwo obywatelskie, zyskujące coraz szerszy pogłos w demokratycznej Sieci. I także ze względu na możliwość realizacji praw demokratycznych poprzez tubę o największym zasięgu – Internet – podział na dwie Polski jest niepokojącym zjawiskiem społecznym.
Na dobry start
proponujemy Ci bezpłatnie: