Źródło: Problemy IT
Artykuł zaczyna się od przytoczenia badań firmy YouGov, które rzeczywiście są zastanawiające. W Wielkiej Brytanii, gdzie były przeprowadzane, jedynie 12% badanych zapoznało się z nowym regulaminem usług, a blisko połowa ankietowanych (47%) w ogóle o zmianach nie słyszała.
Filipiak zauważa, że to bardzo mało, jak na firmę, która opanowała 80% europejskiego rynku wyszukiwarek i do której należy system Android, funkcjonujący w ponad połowie smartfonów na świecie.
O samych zmianach - obowiązujących od dnia, w którym piszę te słowa - już wspominałem w jednym z poprzednich wpisów. Co więc się zmienia? Krótko podsumujmy:
- ponad 60 produktów Google, objęte zostaje jedną, wspólną polityką prywatności,
- połączone zostają dane z różnych usług, np. wpisy i zdjęcia z Google+ powiązane zostaną z notatkami pochodzącymi z Dokumentów Google i wiadomościami z poczty Gmail,
- zostaję usprawnione i spersonalizowane wyszukania,
- ujednolicono i scalono Warunki Usług Google.
Filipiak podkreśla, ze zmiany te są bardzo wygodne, ale rodzą również obawy. Bo "co, jeśli z komputera korzysta więcej niż jedna osoba, a Google zdradzi komuś informacje, których nie chcemy ujawniać?". Dziennikarka przytacza również opinię Katarzyny Szymielewicz z zajmującej się prawami człowieka fundacji Panoptykon:
"Korzystamy z usług Google'a w charakterze prywatnym, zawodowym, a nawet intymnym, jeśli ktoś ma np. konto pocztowe na Gmail. Wtedy zintegrowanie naszych danych, a konkretnie spójny profil, może stwarzać poważne zagrożenie dla prywatności. To nas najbardziej niepokoi" – zauważa pytana.
We wtorek 28 lutego, podobne lęki wyraziła francuska Krajowa Komisja Ochrony Informacji i Wolności (CNIL), podkreślając, że internauci nie zostali klarownie poinformowani "kto dokładnie, w jakim miejscu przetwarza nasze dane, w jaki sposób będą one łączone i jaki jest cel ich wykorzystywania".
Na powyższe wątpliwości odpowiedział Peter Fleischer, główny doradca Google do spraw prywatności:
"Prosiliśmy o spotkanie z CNIL, by odpowiedzieć na pytania, i ta propozycja pozostaje otwarta. Jesteśmy przekonani, że w polityce prywatności udało nam się znaleźć rozsądną równowagę."
Warto również przypomnieć, że mamy możliwość kontrolowania, jakie dane podlegają integracji. Zawsze można również zrezygnować z konta w Google lub pozostać przy rozdzielonych kontach.
Rzeczywiście problematyczna jest natomiast sprawa używania systemu Android w telefonie, gdyż rezygnacja z niego wiązałaby się z przeinstalowaniem całego smartfona.
Wyjściem, zdaniem wspomnianej już Katarzyny Szymielewicz, byłoby "zaoferowanie użytkownikom domyślnych ustawień prywatności, które chroniłyby przed niebezpieczną integracją danych." W takim przypadku sam użytkownik decydowałby o takim kroku.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”